Przepis na powidła śliwkowe


Lubię smak croissanta z powidłami. Dlatego o tej porze roku myślę o zrobieniu powideł. Po siedem kilogramów śliwki węgierki wybrałem się na targ. W sobotę od rana na straganach towar rozkłądają handlarze, ale także rolnicy, którzy korzystają, by zarobić. Po obejściu całego placu znalazłem ładne śliwki, w dobrej cenie. Śliwka musi dobrze odchodzić od pestki, bo inaczej będzie sprawiać problemy podczas przygotowania do smażenia.


Owo smażenie to w zasadzie gotowanie, bądź warzenie. Śliwki parzą się bowiem w głębokim garnku pyrkocząc. Traba uważać, by się nie przypaliły, bo spalenizna powidłom na pewno nie posłuży. Mieszam często, gotując na niezbyt dużym ogniu. Czas mija szybko, a powidłą pachną coraz lepiej. Można gorące zjeść na świeżej grzance, w razie potrzeby posypanej odrobiną cukru.

 

Składniki

7 kg śliwek
cukier

Przygotowanie

Śliwki (7 kilogramów, albo mniej lub więcej - wszystko zależy od rozmiarów garnka i palnika) myję, usuwam pestki. Obrane w ten sposób owoce wrzucam do garnka z odrobiną wody na dnie. Palnik włączam na 3,5. Można ponoć dodać łyżkę octu, by powidła miały ładny śliwkowy kolor. Ale ja tego nigdy nie robię. 
Smażenie na małym ogniu trwa 3 dni. Smażę po około 3 godz. dziennie, często mieszając. Na koniec lekko dosładzam, a jeżeli śliwki są wystarczająco nasycone fruktozą, w ogóle cumru nie dodaję. 


Gotowe powidła przekładam do słoików i pasteryzuję w garnku z gotującą się wodą przez ok. 25 min. Słoiczki są raczej mniejsze. Trudno jeść powodła z wielkiego słoja. Woda musi sięgać mniej więcej do dwóch trzecich wysokości słoików. 

Po pasteryzacji słoiki wyjmuję na podstawkę, np. deskę i pod przykryciem zostawiam do ostygnięcia. Następnie trzymam je w temperatjrze pokojowej w ciemnej spiżarni. 



Komentarze