Przepis na krupnik bezmięsny

Gotowanie zawsze wydawało mi się proste, łatwe. Dzięki temu, że dość wcześnie zacząłem tak myśleć, okazało się, że lubię też dobre jedzenie, które wskutek tej banalnej czynności się wytwarza. Gdy zaś połączyłem te dwa odkrycia, wyszło mi, że gotowanie dostarcza z pewnością głębokiej satysfakcji, a nagrodą jest na ogół królewski posiłek. Przyszła zatem zaraz myśl, że może można by coś ugotować samemu. 


I tu zaczęły się kłopoty. Od słowa do słowa uderzyły mnie bowiem fakty: gotowanie jest nieskomplikowane i przyjemne, pod warunkiem, że wiesz, co robisz. Aby wiedzieć, co robię, wziąłem się jednak do roboty, bo nie chcę być facetem, który nie umie sobie przyrządzić jedzenia. Tak się przecież jakoś utarło, że w naszej pięknej Polsce gotują przeważnie kobiety. Przy garach krzątają się mamy, babcie, żony, konkubiny i kochanki (zapewne rzadziej), gdy samce w różnych nastrojach czekają głodne, a w ich brzuchach burczy. Dobrym remedium na tę sytuację będzie - nazwijmy to - wegański krupnik. Do dzieła!

Składniki

1/2 cebuli
1 pietruszka
1 marchewka
1/2 selera
4 ziemniaki
1/2 pora
3 łyżki kaszy jaglanej
oliwa z oliwek
ziele angielskie
liść laurowy
koperek
sól
pieprz
ostra papryka w proszku

Przygotowanie

Cebulę kroję w maleńką kostkę. Wrzucam ją na rozgrzaną oliwę, aby się zeszkliła. 
Wtedy dorzucam pokrojone w nie za dużą kostkę ziemniaki. Trzymam je na ogniu aż nieco zmiękną, pamiętając, że jeszcze będą się gotować. 
Później na gorący tłuszcz trafia starta na dużych oczkach porcja warzyw: seler, pietruszka i marchewka.


Smażę warzywa na krupnik przez kilka minut. 
Gdy to wszystko dojdzie, zalewam wrzątkiem tak, aby z zapasem przykryć warzywa. Dorzucam nieco zieleniny, na przykład kawałek pora, albo liście selera związane białą nitką, aby łatwo było wyjąć.
Dorzucam kilka ziaren ziela angielskiego, dwa-trzy liście laurowe i gotuję ze 20 minut do pół godziny.
Po drodze dorzucam kaszę, którą wcześniej płuczę na sitku.
Doprawiam ostrą papryką, solą i pieprzem.



Komentarze